środa, 17 lutego 2016

Izotretynoina (Roaccutane, Izotek, Aknenormin)- moja historia

Chciałam pisać etapami. Jak to było ze mną, cały okres leczenia, kiedy były jeszcze leki zewnętrzne.
Dopiero potem myślałam, by poruszyć temat izotretynoiny, jednak jestem w trakcie kuracji, a skutków ubocznych jak na czas jej trwania jest dużo, więc nie będę czekać.

Moja wcześniejsza historia opisana w bardzo małej mierze tutaj (nie zdążyłam skonczyć, skonczę):

http://tainnaas.blogspot.com/

Aknenormin- taki wyrok usłyszałam ostatni raz na wizycie u dermatolog. Wcale się nie dziwie. Dwie kuracje lekami wewnętrznymi (dwa powroty choroby) i z dziesięć kuracji lekami zewnętrznymi- również za każdym razem wszystko powracało.

Po leczeniu Tetralysalem wyglądałam bardzo dobrze. Niżej zdjęcie.
 Jednak coś niedobrego zaczęło się dziać po 2,5 miesiącach od zakończenia leczenia. 
Tego nie da się wyrazić słowami, może lepiej zobaczcie sami:



Skóra z tłustej przerodziła się w przeraźliwie suchą, na twarzy nie było miejsca, gdzie nie występowały zmiany trądzikowe (oprócz okolicy oczu). Dermatolog nie potrafiła tego wyjaśnić. Sięgnęłyśmy po Aknenomin- według niej- ostatni ratunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz